Dnia 3 grudnia 2021 r. odeszła do Domu Ojca Jadwiga Halińska, moja żona i najlepsza przyjaciółka,
mama Martyny, Miłosza i Krzysztofa.
Od początku istnienia naszego wydawnictwa była jego duszą. Zawsze, gdy zmęczony i zniechęcony chciałem
oddać do druku kiepsko wykreślony arkusz projektu Ona swoim łagodnym i ciepłym głosem wlewała w moje
serce nowe siły i oczywiście go poprawiałem. Potem, nic mi nie mówiąc, zbudowała podświetlany stół - były
to złączone taśmą 3 szyby (około 1 cm grubości) oparte na 2 szafkach i postawiona pod szybami lampa.
Nie mając żadnego przygotowania kreślarskiego w tajemnicy przede mną nauczyła się posługiwać rapidografami
i przystąpiła do niezwykle trudnego etapu w przygotowaniu modeli do druku - nakładania poszczególnych
kolorów na oddzielne arkusze folii. Już przy pierwszym projekcie widać było, że robi to znacznie lepiej
ode mnie, więc całkowicie przejęła ten etap. Jej kunszt można podziwiać w modelach tj. F4J Phantom (KA 5-6/95),
Mi-24D (1-2/96), Richelieu, Hood i innych. Oprócz tego zajmowała się korektą tekstów i wysyłką modeli.
Do drukarni jeździliśmy razem, bo Jadwiga często znajdowała na ustawianym arkuszu coś niewłaściwego, co mnie
zdarzało się przeoczyć, a ponadto miała lepsze, niż ja oko do kolorów. Żyła tą pracą poświęcając się jej całkowicie.
Gdy z czasem sprzęt kreślarski zastąpiły komputery, Ona nadal brała czynny udział w pracach - czy to robiąc korektę
tekstów, czy pomagając mi w sprawdzaniu arkuszy końcowych. To był Jej wkład w rozwój modelarstwa kartonowego,
pamiętajmy o tym.
Była osobą o wielkim sercu i niezwykłej sile charakteru. Wielkoduszna dla wszystkich, nigdy nie życzyła
nikomu źle, chętnie pomagała wszystkim ludziom w potrzebie, nawet przypadkowo spotkanym. Była sercem naszej rodziny
i dobrym duchem firmy, którą stworzyliśmy. Była moim i naszych dzieci nauczycielem i przewodnikiem przez życie.
Choć ciężko przeboleć taką stratę dziękuję Bogu, że przez te nieliczne lata dane mi było iść przez życie z tak
niezwykłą i wspaniałą kobietą.
Andrzej Haliński